Choć zamierzałem, nie zdołałem jednak napisać w grudniu, bo musiałem być w miejscu, za którym nie przepadam. Jeśli nie miałem wyboru, to chciałem, bo inne wyjście nie wchodziło w rachubę. Zatem dziś pożegnam się z ubiegłym rokiem. Pewna czytelniczka listopadowego listu dyskretnie dała mi do zrozumienia, że zaskoczona była, chociaż i wdzięczna, iż w Dniu Pamięci, jak to autorsko nazywam, w centrum refleksji była Wielka Trójka, bo takie określenie królowało w naszym pokoleniowym gronie, a w niej prezb. Sergiusz Waszkiewicz, bo akurat 7 listopada (1907 -1996} były jego urodziny. Wskazany dyskretnie niedosyt wynikał przede wszystkim z wiedzy, iż w Wigilię Bożego Narodzenia 1969 r. odszedł do wieczności mój Tata, więc trzeba by było Jemu kilka zdań poświęcić.